Chat Control i podobne próby odarcia nas z prawa do prywatnej komunikacji są opakowywane w narrację o „ukrywaniu się w ciemnościach” (ang. „going dark”) w odniesieniu do faktu, że coraz więcej naszej cyfrowej korespondencji odbywa się szyfrowanymi kanałami, do których służby nie mają już tak łatwego dostępu.
Jak gdyby zupełnie naturalna potrzeba prywatności — z której nikt nikomu nie musi się tłumaczyć! — była z gruntu podejrzana. Jak gdyby naturalnym stanem rzeczy było to, że władza ma niczym nieograniczony, pełny i natychmiastowy dostęp do komunikacji dowolnych osób!
A przecież przez tysiące lat naturalnym stanem rzeczy była komunikacja bezpośrednia, rozmowa twarzą w twarz, której (bez współpracy świadka) nie dało się nadzorować wcale. To komunikacja zapośredniczona za pomocą narzędzi umożliwiających służbom podsłuch czy zdalny nadzór jest właśnie czymś dziwnym, zupełną nowością w historii ludzkości. Szyfrując naszą komunikację przywracamy więc sobie możliwość zupełnie naturalnej, ludzkiej, prywatnej komunikacji.
Tak, paskudna autopromocja własnego tekstu. 😉